🌫️ Dom Violetty Villas Dzisiaj

Jedną z sąsiadek była nastoletnia Małgorzata Walewska, która na Powiślu mieszkała z rodzicami i bardzo ekscytowała się każdym pojawieniem Villas. Walewska wspomina o tym w swej biografii WPHUB. doda. + 2. KM. 12-06-2023 13:10. Zobaczyła pomnik Villas. Doda nie gryzła się w język. Doda wypowiedziała się na temat kosztownego pomnika Violetty Villas. Wokalistka skomentowała, że lepiej byłoby doceniać ludzi za życia, niż wydawać pieniądze na ich upamiętnianie po śmierci. WPHUB. 02.03.2023 13:05, aktualizacja 02.03.2023 13:36. Pomnik Violetty Villas. Syn wielkiej diwy jest wstrząśnięty. 48. Mieszkańcy miejscowości, w której mieszkała Violetta Villas postanowili postawić artystce pomnik, co oburzyło jej syna. Krzysztof Gospodarek protestuje, a w wywiadzie opowiedział o tym, co myśli o jego realizacji i Lewin Kłodzki wczesniej Gomolec - kamienny wiadukt kolejowy z 1905r.Ponad 100 letni zabytek techniki położony w Sudetach, nad doliną Bystrej, w miejscowości Małgorzata Gospodarek, synowa Violetty Villas mówi w rozmowie z 'Faktem', że od dawna obawiała się, iż 'to się może tak skończyć'. 'Wszyscy przymykali oczy na to, co się działo wokół To miał być wspaniały benefis, wieczór wzruszeń, koncert dla uczczenia 50 lat Violetty Villas na scenach Polski i świata. Niektórzy wielbiciele artystki przy Tak zdaniem śledczych, przed śmiercią wyglądało ciało Violetty Villas, jednej z największych gwiazd polskiej strady. Violetta Villas zmarła 5 grudnia 2011 roku, w swojej posiadłości w Lewinie Kłodzkim. Dom Violetty Villas "Gdybym nie była śpiewaczką, chciałabym zostać pielęgniarką, opiekunką najciężej chorych. Tak bym chciała im pomóc, pocieszyć" - mówiła. Syn Violetty Villas pozywa Lewin Kłodzki Lewin Kłodzki to miejscowość, która rozgłos zawdzięcza przede wszystkim Violetcie Villas. Władze miejscowości zdecydowały się uhonorować artystkę specjalną izbą pamięci, która zlokalizowana jest w odrestaurowanej ze środków unijnych kamienicy. December 7, 2011 at 8:22 p.m. EST. She was a coloratura soprano who spurned opera for popular music, a Polish singer who became a cabaret star in Las Vegas, an artist trapped for years behind the Violetta Książki na Allegro.pl - Zróżnicowany zbiór ofert, najlepsze ceny i promocje. Wejdź i znajdź to, czego szukasz! Słynny dom Violetty Villas popada w ruinę. Żona Krzysztofa Gospodarka wyznaje: nie mamy pieniędzy na remont. Urodziła się w Belgii, ale od ósmego roku życia mieszkała w Lewinie Kłodzkim utoWb4i. The server encountered an internal error or misconfiguration and was unable to complete your request. Please contact the server administrator at serwer2176224@ to inform them of the time this error occurred, and the actions you performed just before this error. More information about this error may be available in the server error log. Additionally, a 500 Internal Server Error error was encountered while trying to use an ErrorDocument to handle the request. Opiekunka Violetty Villas żąda ogromnej sumy za wyprowadzenie się z niszczejącej już posiadłości gwiazdy Violetta VillasOpiekunka Violetty Villas żąda 50 tysięcy złotychŚmierć Violetty Villas wstrząsnęła całym krajem i o odejściu diwy głośno było również za granicą. Wielka gwiazda odeszła w atmosferze skandalu, szczególnie ze względu na warunki w jakich żyła. Szokująca była również postawa opiekunki Violetty – Elżbiety B., która została skazana za nie udzielenie pomocy zmarłej ikonie. Kobieta została skazana na 10 miesięcy pozbawienia wolności. Aktualnie przebywa w areszcie domowym i w dalszym ciągu mieszka w domu po Violetcie Villas w Lewinie Kłodzkim (woj. dolnośląskie), a jej eksmisja jest prawnie nierealna. Niedługo rusza kolejny proces przeciwko opiekunce dotyczący znęcania się fizycznego i psychicznego nad wykorzystuje istniejące prawo i postanowienie sądu, który przywrócił jej posiadanie domu, choć obalono dwa testamenty. W świetle prawa może tam mieszkać. To, że sytuacja jest trudna, to mało powiedziane. Kilka dni temu Elżbieta B. uwarunkowała wydanie nieruchomości zapłatą ponad 50 tysięcy złotych za rzekomo poniesione nakłady finansowe na dom – powiedziała w rozmowie z Super Expressem Małgorzata Gospodarek, synowa gwiazdyPosesja wcześniej należąca do Violetty Villas decyzją sądu została przyznana Krzysztofowi Gospodarkowi. Syn gwiazdy chciałby otworzyć w tym miejscu muzeum pamięci mamy: Mój mąż złożył pozew do sądu w Kłodzku o wydanie swojej nieruchomości. Czekamy na termin rozprawy. Już wcześniej prosił Elżbietę B. o wydanie nieruchomości w związku z wygranym procesem spadkowym, ale nie stawiła się w zaproponowanym terminie. Wszedł wtedy do domu matki w asyście policji. (…) Na razie nic nie możemy zrobić, choć proszę mi wierzyć, że wiele osób czeka na to razem z nami. Nawet gmina jest zainteresowana powstaniem takiego miejsca, a codziennie pod domem Violetty parkują autokary z turystami. Doprowadzenie tego domu do stanu używalności będzie bardzo trudne i kosztowne, a czas także: Groby gwiazd. Niektóre są piękne, a niektóre zaniedbane… Gdzie spoczywają gwiazdy kina, muzyki i telewizji?Opiekunka Violetty Villas żąda 50 tysięcy złotych za wyprowadzenie się z jej posesjiOpiekunka Violetty Villas żąda 50. tysięcy złotych za wyprowadzenie się z jej posesjiNajczęściej czytane dziśMoże Cię zainteresować W grudniu obchodziliśmy rocznicę śmierci Violetty Villas. Minęło 10 lat, odkąd straciliśmy prawdziwą ikonę polskiej muzyki. Gwiazda uwielbiała otaczać się pięknymi przedmiotami oraz zwierzętami, którym bezinteresownie zaoferowała azyl. Trudno uwierzyć w to, jak teraz wygląda dawniej wspaniały dom Violetty Villas. Był 5 grudnia 2011 roku, kiedy światem kultury wstrząsnęła wiadomość o śmierci Violetty Villas. Choć ostatnie lata jej życia obfitowały w nieprzyjemne wydarzenia, pewne jest, że posiadaczka niespotykanego, czterooktawowego głosu potrafiła rozmiękczyć serca, a sama także była posiadaczką wyjątkowo pięknej i życzliwej duszy. Dom Violetty Villas przedstawia makabryczny widok Rodzinny dom Violetty Villas, wybudowany w 1904 roku ma za sobą długą historię. Przez 75-lat mury budynku chroniły kolejne generacje przodków gwiazdy, aż wreszcie, w 1998 roku ona sama także zamieszkała w obszernej, imponującej posesji przy ulicy Obrońców Warszawy 31 w Lewinie Kłodzim. Przebywała tam aż do śmierci. 6 lat temu, po długich bataliach spadkowych, wyrokiem Sądu Okręgowego w Świdnicy dom Violetty Villas trafił w ręce jej syna, Krzysztofa Gospodarka. Potomek diwy miał zamiar otworzyć w budynku muzeum, poświęcone pamięci matki. Kiedy jednak dotarł na miejsce, jego oczom ukazał się potworny widok. — Wszystko, co można było wynieść i sprzedać zostało zabrane. Dowiedziałem się, że jeszcze trzy dni wcześniej wyniesiono z domu żeliwną wannę, żeby ją sprzedać jako złom. Niektóre pomieszczenia przypominają śmietnik — mówił wówczas w rozmowie z "Gazetą Wrocławską".Dom z serialu "Złotopolscy". Został wyremontowany, wiemy co się w nim znajdujeCZYTAJ DALEJPrzyszłość domu Violetty Villas. Syn gwiazdy jest bezradnyNiegdyś najwspanialszy, najokazalszy dom w okolicy w ciągu zaledwie kilku lat popadł w kompletną ruinę. Został zdewastowany i rozkradziony, nie przypominał sam siebie i wymagał ogromnych nakładów finansowych, w związku z tym otworzenie "Domu pamięci" okazało się niemożliwe. Na dodatek wyszło na jaw, że za plecami syna diwy Gmina Lewin Kłodzki stworzyła już miejsce pamięci gwiazdy w innej lokalizacji. — Chciałem umieścić w muzeum Violetty Villas wiele cennych eksponatów: listy, które mama pisała do mnie, jej pamiętnik, rzeczy osobiste, świadectwa ze szkoły, a nawet słynne białe futro — opowiadał Krzysztof Gospodarek w rozmowie z "Życie na gorąco"Ruszyła zbiórka pieniędzy na odremontowanie domu Violetty Villas, jednak od kilku lat sprawa nie przebija się w mediach. Krzysztof był w stanie nieodpłatnie przekazać budynek władzom miasta, aby przestrzeń nie poszła na zmarnowanie, jednak nic z tego nie wyszło, a dom z biegiem lat popadał w coraz większą ruinę. Jak określił portal Super Ekspres, dom Violetty Villas obecne przypomina melinę. Wszystkie cenne elementy wystroju zostały rozkradzione już dawno, jednak teraz budynek jest kompletnie zdewastowany. W środku panuje wilgoć i grzyb. Według doniesień już u schyłku życia gwiazdy dom podupadał, jednak to, co zrobiły z nim przedłużające się sprawy sądowe, nieubłagany czas, a także działalność wandali — to wszystko sprawiło, że dziś dawna, rodzinna posesja gwiazdy przedstawia pożałowania godny widok. Mimo to, jak zauważyli turyści, odwiedzający miejsce latem, pod oknami domu Violetty Villas wciąż kwitną wspaniałe róże. Screen/ Screen/ polecane przez redakcję Domek i Ogródek:Śnieg w naszym ogrodzie ma ogromne znaczenie. Kiedy pomaga, a kiedy szkodzi?Hit internetu, nie uwierzycie, czego mężczyzna użył do odśnieżenia przydomowego podjazduTrudno uwierzyć, co najlepiej czyści blachy z piekarnikaŹródło: PlejadaNajpiękniejsze domy polskich gwiazd. Numer 3 robi największe wrażenieDomy gwiazd to temat, który od zawsze intryguje. Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak mieszkają najsławniejsi w naszym kraju, zajrzyjcie do galerii i sami się przekonajcie. Tylko najwięksi znawcy ogrodnictwa poprawnie odpowiedzą na wszystkie pytania w tym quizie:Pytanie 1 z 10Najczęściej spotykany kwiat w balkonowych skrzynkach to: Dziś Violetta Villas obchodziłaby 81 urodziny. Zobacz zdjęcia Wielka dama polskiej piosenki urodziła się 10 czerwca 1938 roku w Belgii, jednak dzieciństwo i młodość spędziła w Lewinie Kłodzkim na Dolnym Śląsku. Zobacz... 10 czerwca 2019, 21:01 Opiekunka Violetty Villas idzie do więzienia. To prawomocny wyrok Elżbieta B.,opiekunka Violetty Villas, która spędziła z artystką ostatnie kilka lat jej życia, trafi do więzienia na 10 miesięcy. Sąd Okręgowy w Świdnicy... 17 kwietnia 2015, 13:13 Opiekunka Violetty Villas idzie do więzienia Na 10 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności skazał dziś Sąd Rejonowy w Kłodzku Elżbietę B. - opiekunkę Violetty Villas. Kobieta spędziła z artystką... 14 listopada 2014, 12:55 Syn Violetty Villas odzyskał dom i pamiątki po mamie Spadkobiercą Violetty Villas został jej syn - orzekł Sąd Okręgowy w Świdnicy i unieważnił testament artystki, w którym zapisano, że w zamian za dożywotnią... 8 listopada 2014, 17:35 Villas zapomniana w swoim mieście Violetta Villas przeżyła w Lewinie Kłodzkim swoje dzieciństwo i ostatnie 12 lat życia. Gwiazda, legenda, która śpiewała w duecie z Frankiem Sinatrą wydaje się... 22 listopada 2013, 7:56 Ruszył proces opiekunki Violetty Villas W Sądzie Rejonowym w Kłodzku rozpoczął się we wtorek proces Elżbiety B. - opiekunki Violetty Villas. Została ona oskarżona o psychiczne znęcanie się oraz... 23 października 2012, 7:30 Miała głos, jaki zdarza się raz na epokę, i świat u stóp, który zaprzepaściła. Miała fortunę: roztrwoniła. Reportaż archiwalny. Na opublikowanych ostatnio zdjęciach Violetta Villas rozczochrana, nieumalowana, w rozciągniętych ciuchach i gumowcach targa ciężkie wiadra z karmą. Gdy zobaczyła je w gazecie, wpadła w depresję. Jeszcze szczelniej zamknęła się w domu w obawie, czy za płotem nie czają się fotoreporterzy. Przez ostatnich kilka lat rzadko opuszczała dom. Jej posesja w Lewinie Kłodzkim leży na uboczu. Zakupy przywożą zaprzyjaźnieni sklepikarze. Gdy wybiera się na koncert, do lekarza czy załatwić coś w miasteczku, szykuje się kilka godzin. Mocny makijaż, loki, kapelusz, torebka, rękawiczki – taką mają ją widzieć i zapamiętać ludzie. Do domu ma wstęp tylko jedna osoba – Ela, nazywana przez dziennikarzy garderobianą. Bo to nie jest dom gwiazdy. Setki zwierząt zmieniły go w brudną, śmierdzącą norę. Na pięterku jest pokój, do którego zwierzęta nie mają wstępu. Jak w kapliczce przechowuje tam pamiątki z przeszłości: zdjęcia, stroje i ostatnie futro z białych norek. Ale zwierzęcy żywioł wdziera się i tam. Kiedy wyciąga z szafy stare suknie, poplamione, przesiąknięte zapachem odchodów, wspomina Las Vegas. Sztab projektantów rysujących kreacje. Najdroższe materiały, najlepsi krawcy, podczas miary stała i obracała się jak lalka. 10 kreacji, 15 par pantofelków na jeden występ, jaguary, futra, biżuteria. Spełniony sen Kopciuszka. Od zawsze chciała wyrwać się z Lewina. Żeby ją zatrzymać, rodzice wbrew woli wydali ją za mąż w wieku 16 lat. Jako 17-latka urodziła dziecko. Gdy osiągnęła pełnoletność, uciekła i tak. W marcu 1961 r. zgłosiła się na przesłuchanie do działu muzycznego Polskiego Radia. Przyszła spóźniona, muzycy już pakowali instrumenty. Ubłagała, żeby dali jej szansę. Zaśpiewała arię z „Cygańskiej miłości”, bo pozwalała zademonstrować pełną skalę głosu – cztery oktawy. Gdy skończyła, w sali prób zapadła cisza. Nikt nie miał wątpliwości, że narodził się wielki talent. Od tego momentu jej kariera potoczyła się błyskawicznie. Kilka wygranych festiwali, a w 1966 r. występ w paryskiej Olimpii, podczas którego od jej głosu zadrżały kryształowe żyrandole. Potem był kontrakt w Las Vegas. Miała występować obok gwiazdy Line Renaud, ale po trzech tygodniach to ona była gwiazdą. Nad Casino de Paris zaświecił wielki neon z jej nazwiskiem. Śpiewała z Frankiem Sinatrą, Paulem Anką, Charles’em Aznavourem. W Carnegie Hall dostała owację na stojąco. W Nowym Jorku, gdy nie można było dostać biletów na jej koncert, wielbiciele wykradli je z kasy. Wystąpiła w dwóch filmach, ale odrzuciła ofertę 8-letniego kontraktu z Paramount Pictures. Za względu na chorobę matki postanowiła wrócić do Polski. Królowa kiczu Publiczność przyjęła ją entuzjastycznie, ale krytycy nazwali królową kiczu. Koncertowała rzadko, bardzo szybko zaczęto o niej mówić jak o wielkiej nieobecnej. „Gdy wróciła z Las Vegas, ludzie z branży udawali, że jej nie widzą. Nie wiem, dlaczego ją tak powitano. Może przesądziła zwykła zazdrość, że wróciła białym mercedesem, w futrze z norek” – mówił w wywiadzie dla „Panoramy” w 1978 r. kompozytor i dyrygent Leszek Bogdanowicz. A w Violetcie Villas rosło przekonanie, że świat jest przeciwko niej, że wszyscy chcą ją zniszczyć, że wokół same żmije. Szybko roztrwoniła fortunę. Część pieniędzy rozdała, część jej rozkradli. Przerywała koncerty płaczliwymi monologami, coraz bardziej egzaltowana, histeryczna, nieświadoma własnej śmieszności. Spod wizerunku diwy zaczynała prześwitywać postać prostej dziewczyny z wioski Lewin, dla której tego wszystkiego było już zbyt wiele. Łatwo było z niej szydzić. Podkładała się sama. W Las Vegas otaczał ją sztab specjalistów od wizerunku. W Polsce nie znalazł się nikt o osobowości na tyle silnej, by potrafił opanować ten żywioł, okiełznać dziwaczne emploi. Tam miała stuosobowy balet i perfekcyjną oprawę. U nas nie zawsze elementarne warunki, by występować. „Violetta śpiewa. Z głośników dochodzi jakiś bulgot, pomruki niedźwiedzia, zmieszane ze strasznym krzykiem pawia. Zdeformowane dźwięki zwielokrotniane przez echo. Sala zamarła. Apogeum szmiry, eksplozja tandety w stopniu nie dającym się opisać. Teatr absolutnie nie przygotowany akustycznie. Przy stoliku dźwiękowca zasiadł rzeźnik lub przedstawiciel konkurencji” – pisał Tomasz Raczek w recenzji jednego z jej koncertów. – „Ma słuszny żal. Eksploatowano ją, dokąd się dało, potem wyśmiano. PAGART zgarniał dolary, przez chwilę nawet nie pomyślawszy, by w Violettę zainwestować, zrobić z niej pieśniarkę wielkiego formatu. Cała późniejsza historia Violetty jest smutnym potwierdzeniem perfekcji, do jakiej doszliśmy w cesze bezinteresownej zawiści”. Święta Violetta Wydawało się, że gwiazda gaśnie; że pozostanie już na marginesie, traktowana jako kuriozum polskiej sceny. Apodyktyczna, przekonana o własnej racji, nie przyjmowała rad ani pomocy. Udało się dopiero Witoldowi Fillerowi, który jako dyrektor warszawskiego teatru Syrena zorganizował w 1985 r. jej come back. Spektakl „Violetta” był wielkim sukcesem. Bilety wyprzedane wiele tygodni naprzód. Przed kasami koczowano od 5 rano. Nadkomplet widzów każdego wieczora. Owacje, łzy, kosze kwiatów. Znowu jeździła z koncertami do Stanów. Poznała tam Teda Kowalczyka, biznesmena polskiego pochodzenia, właściciela sieci restauracji i klubów nocnych. Kopciuszek dostał drugie zaproszenie na bal. Był piękny ślub i wesele na tysiąc osób. W prezencie ślubnym Kowalczyk ofiarował Violetcie teatr. Ona miała talent, on pieniądze i znajomości w show-biznesie. Czego trzeba więcej? Jednak małżeństwo nie przetrwało nawet roku. Znów wracała do Polski jak gwiazda. Znów były wymyślne kreacje, biały Mercedes i dwa pudelki. I znów bardzo szybko trafiła na margines. Zamknęła się w swoim domu w podwarszawskiej Magdalence. Popadła w dewocję. Deklarowała, że chce zostać świętą; ludzie ją zawiedli, więc zajmie się zwierzętami. – Kocham to co zdegradowane, poniżone, odepchnięte – mówiła i zbierała napotkane po drodze kulawe koty, ślepe psy, wszystko co bezdomne. Królowa Lewina Chyba nie zauważyła, kiedy to wymknęło się spod kontroli. Jest taki moment, gdy ilość zwierząt zmienia się w jakość: gromadka psów w sforę, w tony karmy, góry odchodów, hektolitry zużywanej wody. Jeszcze opowiadała dziennikarzom, że nigdy się nie zestarzeje, bo kąpie się w kozim mleku, a koty dają jej pozytywną energię, kiedy sąsiedzi skarżyli się już na roje much, smród, hałas i szczury. Pod presją opuszczała Magdalenkę, by powrócić do rodzinnego Lewina. Ela, która mieszkała z nią w Magdalence, została w Warszawie. Tu ma rodzinę, pracę, mieszkanie. W Lewinie powitano Violettę jak królową. Dostała honorowe obywatelstwo i kryształowy klucz do bram miasta. Był szampan i wielkie plany. Wójt Bolesław Kędzierewicz wydzierżawił jej za darmo 3 hektary na schronisko i obiecał budynek dawnego kina Violetta na przyszłą rewię. Oczyma duszy widział już wyrastające wokół rewii hotele i restauracje, tłumy turystów i gotówkę płynącą do Lewina szerokim strumieniem. Niektórzy mieszkańcy zarzucali mu kumoterstwo (jest mężem siostrzenicy Violetty Villas) i obawiali się, że odda gwieździe pół miasta za darmo. Inni cieszyli się, że obecność gwiazdy to szansa dla miasteczka z ponad 30-proc. bezrobociem. Gdy Violetta Villas sprowadzała się do Lewina, miała 140 kotów, 60 psów i 10 kóz. Część kotów i kozy podobno zagryzły psy. Ile ma teraz psów, nie wie nawet ona sama. Skończyły się jej pieniądze na zastrzyki antykoncepcyjne dla suk, nie ma ich także na sterylizację. Zwierzęta mnożą się bez kontroli. Poza tym, jak to zwykle w takich miejscach, ludzie podrzucają je przez płot albo przywiązują przed bramą. – Sytuacja zwierząt jest tragiczna – mówi Jerzy Harłacz, który z ramienia Animalsów kontrolował schronisko. – To miejsce nie spełnia żadnych norm. Trzeba je jak najszybciej stamtąd zabrać. Zwierzyna łowna Tragiczna jest także sytuacja Violetty Villas. Nie ma emerytury, bo nie wiedziała, jak ją załatwić, nie ma ubezpieczenia, bo nie płaciła składek, nie ma tantiem, bo się nie upominała ani nie złożyła dokumentów. Utrzymuje się tylko z występów. Nie może jednak jeździć zbyt daleko, bo kto wtedy zajmie się zwierzętami? Mimo wszystko nadal zdarza się jej dawać charytatywne koncerty. Gdy zaprzyjaźnione firmy przywożą karmę dla zwierząt, zwalają ją pod bramą i odjeżdżają. Sama musi rozwieźć ją na taczkach: tonę, półtorej, dwie tony. To wszystko ponad siły 66-letniej kobiety. – W całym powiecie kłodzkim nie ma schroniska. Opieka nad bezdomnymi zwierzętami jest obowiązkiem gmin, ale gminy udają, że nie ma takiego problemu, unikają go jak ognia. Ona je w pewien sposób wyręcza – mówi Iwona Petryla, redaktor naczelna „Wiadomości Kłodzkich”. Jedna z niewielu osób, które mają z Violettą Villas dobry kontakt. – To prawda, że Villas jest osobą, której niełatwo pomóc, ale mnie się jakoś udało. Gdy była chora, pomogłam załatwić szpital, staram się nią opiekować. Przyjmuje pomoc, gdy czuje, że jest bezinteresowna. Doskonale zdaje sobie sprawę, że karma, z którą czasem przyjeżdżają dziennikarze, ma być magicznym wabikiem, żeby wyszła i dała się sfotografować brudna, bez makijażu. Nie wychodzi, więc zabierają karmę i odjeżdżają. Pomoc wójta skończyła się na wydzierżawieniu ziemi. Twierdzi, że chciał założyć fundację na rzecz przytuliska Violetty Villas, ale ona nie zaakceptowała regulaminu. – Obraziła się na sprawozdawczość, co pół roku miałaby pisać raport o stanie schroniska – opowiada wójt. – Zadzwoniła z krzykiem, że wara gminie od niej i jej zwierząt, a mnie nazwała brudną, czerwoną świnią. – Nie poszło o sprawozdawczość, ale o pieniądze – sprzeciwia się garderobiana Ela. – Dopóki miała, pożyczała wójtowi, a ten potem nie chciał oddać. Nie dostała także obiecanego budynku po dawnym kinie Violetta. Wójt twierdzi, że nigdy nie przyszła po klucze. Ela wspomina, że któregoś dnia dostały pismo, żeby zgłosić się do gminy w tej sprawie. – Poszłyśmy we dwie, a na miejscu okazało się, że chodzi o spotkanie z przyjezdną dziennikarką. Gdy poprosiłam o klucze, wójt powiedział, że nie można, bo tam będzie szwalnia. Budynek do dziś stoi zamknięty, z roku na rok popada w coraz większą ruinę. Mieszkańcy Lewina nie są zgodni. Jedni narzekają, że jak wiatr mocniej zawieje, czuć smród, że psy wydostają się przez dziurawe ogrodzenie i giną na szosie. Innych oburza prasowa nagonka, bo to sprawa Violetty Villas, jak wygląda, i ludziom nic do tego. Większość jest po prostu obojętna. Nie widzieli jej od co najmniej dwóch lat, prawie zapomnieli, że tu mieszka, a o tym, co dzieje się na leżącej na uboczu posesji, dowiedzieli się z gazet. Kiedy stało się jasne, że Violetta Villas i wójt w żaden sposób się nie dogadają, inicjatywę przejął wicestarosta kłodzki Jarosław Surówka. Zorganizował spotkanie, podczas którego Villas podpisała deklarację współpracy. – Na razie chodzi o to, by opanować sytuację, oddzielić suki od psów, porządnie ogrodzić teren. Zgłaszają się weterynarze, którzy za darmo chcą szczepić i sterylizować zwierzęta. Potem stopniowo trzeba przewozić je do innych schronisk – mówi wicestarosta. – Violetta Villas zgodziła się na te warunki. Oby jutro nie zmieniła zdania. Teraz atmosfera jest dobra. – Atmosfera była rzeczywiście dobra – potwierdza Iwona Petryla, obecna na spotkaniu. – Ale na to wpadł pan Jerzy Harłacz ze zdjęciami, które zrobił w domu Violetty, i krzyczał, że jak nie dotrzyma umowy, da je do prasy. Następnego dnia zdjęcia miała Polska Agencja Prasowa. Violetta znowu poczuła się zaszczuta, zeszmacona, bezradna. Ona chce oddać zwierzęta, wie, że sobie nie radzi. Wysłałyśmy już nawet jedną partię psów do innych schronisk, ale dyskretnie i bez rozgłosu. Gdy pojawili się dziennikarze, znowu się zamknęła. Rozpaczliwie stara się ratować swój wizerunek gwiazdy. Prace w przytulisku mają rozpocząć się we wrześniu, ale nie wiadomo, czy cała sprawa nie utonie w urzędniczej kłótni. Wójt zapowiada, że żadnych pieniędzy na likwidację nie da, bo nie ma. Starosta proponuje, żeby na razie zrobić, co się da, bez narażania budżetu, ale prędzej czy później gmina pieniądze znaleźć musi. Pytanie, jak długo jeszcze wytrzyma Violetta Villas. Mówi, że kiedy wyda ostatnią złotówkę, otworzy bramę i wyjdzie razem z psami na drogę. – Niech nas przejadą rozpędzone auta. Wytrzymała do 2011 roku. Potem odeszła.... współpraca Sebastian Krawczyk

dom violetty villas dzisiaj